Święty Brat Albert - biografia
Opis
„Ten jest dobry, kto chce być dobry”.
Święty Brat Albert
To proste, ale jakże głębokie motto Adam Chmielowski zilustrował swoim życiem. Nie jako znany artysta i malarz, ale jako człowiek o sercu wrażliwym na ludzkie biedy. Ten, który sam dogłębnie doświadczył Bożego miłosierdzia, pragnął nim niejako zarazić innych. We wszystkich swoich działaniach, słowach i modlitwach podkreślał wartość każdego życia i godność każdego człowieka nawet tego, którego inni skazali na zapomnienie i odrzucenie.
Niniejsza biografia przenosi czytelnika w realia epoki, w której żył Adam Chmielowski. Autor obficie czerpał z różnych źródeł, chcąc jak najpełniej oddać atmosferę i warunki tamtych czasów. Wykorzystał relacje i wspomnienia świadków, którzy byli związani z osobą św. Brata Alberta. W książce znajdziemy wiele materiałów nigdy dotąd nie publikowanych. Wśród nich na szczególną uwagę zasługują autografy św. Brata Alberta, Szkicownik zawierający prace Adama i Mariana Chmielowskich, księgi z rodowodem Mróz-Chmielowskich z archiwum w Żytomierzu oraz mało znane fotografie Brata Alberta z jego pobytu w Zakopanem.
Życie św. Brata Alberta jest dla nas świadectwem tego, że warto zmierzyć się z tym, co trudne i nieoczekiwane; że warto pozwolić Bogu działać w naszym życiu, bo chociaż bywa to bolesne, to owoce przerastają wszelkie wyobrażenia. Brat Albert dzisiaj zaprasza nas do zaufania Bogu - nawet, jeśli stawia przed nami wyzwania, które wydają nam się nie do zrealizowania. One pozwalają wzrastać. Nie tylko nam. Również tym, którzy są obok nas.
Szczegóły produktu
Wydawnictwo | Wydawnictwo M |
Autor | Andrzej Różycki |
Format | 235 x 165 mm |
Oprawa | twarda |
Ilość stron | 668 |
- Ewangelia: Mateusz - Marek - Łukasz - Jan
- Czy Kościół potrzebuje księży? Perspektywa biblijna
- Terapia sensem. Znajdź odpowiedzi na najważniejsze pytania
- Nagie teraz. Widzieć tak, jak widzą mistycy
- OdNowa! Znam Kościół, który żyje
- Zioła na odporność
- Dlaczego koty boją się ogórków? Czyli czego nie widać gołym okiem, a widzą to naukowcy